Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi pablo84 z osady Mysłowice. Mam przejechane 55948.87 kilometrów, Kulam się 18.91 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2015

Dystans całkowity:806.54 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:36:21
Średnia prędkość:22.19 km/h
Maksymalna prędkość:55.30 km/h
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:35.07 km i 1h 34m
Więcej statystyk
  • DST 29.55km
  • Czas 01:12
  • VAVG 24.62km/h
  • VMAX 41.80km/h
  • Sprzęt "Biała Strzała"
  • Aktywność Jazda na rowerze

DOPD 093

Poniedziałek, 31 sierpnia 2015 · dodano: 31.08.2015 | Komentarze 0

Kategoria drugi napęd, praca


  • DST 157.81km
  • Czas 07:04
  • VAVG 22.33km/h
  • VMAX 55.30km/h
  • Sprzęt "Biała Strzała"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Moszna, góra Św. Anny i Pławniowice

Niedziela, 30 sierpnia 2015 · dodano: 05.09.2015 | Komentarze 0

Wstajemy o 7:30 gdyż na 8:15 byliśmy umówieni z gospodynią że zejdzimy na śniadanie. Tak tym razem był nocleg wraz ze śniadaniem w cenie - zastajemy suto nakryty stół z czego nie dajemy rady przejeść wszystkiego. Przy okazji dowiadujemy sie o historii tego hoteliku. I po raz kolejny ktoś utwierdza mnie w przekonaniu, że warto mieć marzenia i pasje. i Do nich dążyć.

Ruszamy planowo o 9 i zaczynamy od sfocenia kościółu w Dzierżysłąwicach gdzie na wzór Jasnej Góry jest zasłaniany obraz jakiejś Maryjki. Później już jedziemy prosto w stronę zamku w Mosznej, który to był naszym głównym celem wyjazdu. Po 10 wjeżdzamy na teren parku i spędzamy tam dobrą godzinke podziwając i robiąc zdjęcia zamku i parku. Cisza i spokój oraz zieleń wokoło dlatego nie na darmo znajduje się tam Centrum Terapii Nerwic. 




Przychodzi moment ruszyć dalej w drogę. Jak się okazuje od tego momentu wiatr już nie chce współpracować już nie wspomnę o niemiłosiernie lejącym się żarze z nieba. Tak kręcimy z nogi na nogę przez Krapkowice (notabene miejsce które odwiedziłem w tamtym roku lecz dopiero zorientowałem się po dotarciu pod "zamek"). Później znanymi mi już drogami docieramy do Rozwadza skąd kierujemy się poprzez obrzeża Zdzieszowic w kierunku Góry Świętej Anny.

Przy podjeżdzie decydujemy z Markiem że każdy wjeżdza swoim tempem i spotykamy się na górze góry :) Tak też pojechałem przodem walcząc z pochyleniem, upałem i zaczynającym doskwierać głodem. Po dotarciu na szczyt Sankt Annaberg zbieramy potwierdzenie we furcie u franciszkanów i zjeżdzamy kawałek do poleconej przez prezesa restauracji "Pod Jeleniem". Dobre, nie drogie jedzenie lecz obsługa trochę jakby pierwszy dzień w pracy. 


Posileni i przeczekawszy największy skwar z nieba ruszamy ok 15 wpierw fajnym zjazdem w stronę Leśnicy a następnie długimi prostymi do Sławięcic. Już po drodze było widać że upał i wiatr dają się we znaki Markowi i doczołgując się momentami ze średnią 16-18km/h do Sławięcic decyduje się on na powrót pociągiem. Ja twardo nie ulegam pogodzie i jadę dalej. Marek udaje się po kilkunastominutowych poszukiwaniach połączenia kolejowego w stronę Kędzierzyna a ja planowo przez Ujazd w stronę Pławniowic. Jeszcze na granicy telenarada z prezesem jaką drogą najłatwiej dostać się do Pałacu nad jeziorem Pławniowickim i jadę swoim tempem osiągając ok 17:40 cel. Spokojnie objeżdzam sobie jakże ładny pałac dookoła robiąc to tu to tam jakieś zdjęcie.

W tym roku drugi raz jestem w tym miejscu i podoba mi się nawet bardziej niż za pierwszym razem. Czas ruszać, więc  po 18 kieruję się już na czuja - bo w okolicach Ujazdu skończył się zasięg posiadanych map - w kierunku Gliwic które to przelatuję chyba trochę zakręciwszy się w kierunku Zabrza. Pod stadionem Górnika robię sobie przerwę na regenerację sił wykorzystując już resztki zapasów. Następnie kieruję się w stronę Rudy Śląskiej jadąc za znakami i udaje się kawałek przejechać Średnicówką. Na wjeździe na nią nie było żadnych zakazów dopiero później jadąc już równoległymi ulicami okazało się że takowe są. Potem już prosto przez Świętochłowice, Chorzów i Katowice docieram do domu. Średnia na powrocie zadowalająca bo od rozdzielenia się z Markiem oscylowała około 27km/h. Generalnie dzień był bardzo fajny szkoda tylko że kolega wymiękł po niespełna 90km jazdy. Pewnie dały mu też popalić pagórki na dojeździe na nocleg w dniu wcześniejszym. Bo tempo było niemałe :)

Kreska z Endo


  • DST 135.93km
  • Czas 06:35
  • VAVG 20.65km/h
  • VMAX 49.40km/h
  • Sprzęt "Biała Strzała"
  • Aktywność Jazda na rowerze

polsko-czeskie pogranicze i rura na nocleg

Sobota, 29 sierpnia 2015 · dodano: 05.09.2015 | Komentarze 2

W końcu udaje się zebrać i opisać ubiegłoweekendowy wyjazd


Dzień rozpoczynam bardzo wcześnie bo już o 2:30 szybkim zrywem z łóżka aby pościągać pranie z balkonu. Nikt nie zapowiadał takiego obfitego deszczu. Po ogarnięciu tematu wracam do łóżka lecz trochę czasu mija aż wracam w objęcia morfeusza. Głównie dlatego, że zaczynam rozmyślać nad sensem wyjazdu weekendowego jeśli będzie padał deszcz.

O 6:40 wraz z budzikiem rozpoczynam przygotowania do wyjazdu. Mokro lecz nie pada dlatego zbieram manele i w drogę. Na początek spokojny przejazd na dworzec PKP w Katowicach gdzie przed nim spotykam Patyka. Ten mnie wkręca, że wybiera się w góry a że pociąg do Wisły jedzie w podobnej godzinie co do Raciborza to mu uwierzam. Dopiero na peronie kumam że to wkręt. Tam już podstawiony nasz dyliżans a w nim wesoła ferajna. Nie myślałem że tylu znajomych się zjedzie w jednym wagonie kolei. Droga do oficjalnego punktu zbiórki trochę się ciągnie lecz czas spędzamy na żartach i wesołych pogaduchach. Przez co wyjście na peron w Raciborzu jest zbawieniem dla przepony i mięśni twarzy. Tam zostajemy przechwyceni przez Organizatora  Marcina. Przywitanko, szybkie zwiedzanie rynku i Browaru z zewnątrz i ruszamy w kierunku granicy.

Tu ukazuje się transgraniczna współpraca samorządów. Po jednej jak i drugiej stronie ładna ścieżka rowerowa.

Przejazd przez czeskie miejscowości był pod znakiem fortyfikacji obronnych gdzie w Hlucin-Darkovice zwiedzamy muzeum zrobione w bunkrze.




Posileni wiedzą udajemy się do Hlucina i w miejscowym browarze obok rynku zasiadamy najpierw na małeconieco dla ciała a następnie obiadek. W karcie dań wszystkie te potrawy wyglądały jakoś kosmicznie - dopiero po otrzymaniu sera z frytkami i surówką było wiadomo co się zje. Pojedzeni jedziemy chyba najkrótszą drogą na raciborską ziemię gdzie ponownie przysiadujemy w miejscowym browarze na rynku. I tu kończy się mój i Marka wspólny wyjazd z jakże fantastyczną grupą. Odłączamy się o 18:30 i jedziemy na umówiony nocleg w Dzierżysławicach.

Droga prowadziła wśród pól i lasków co jakiś czas przecinając jakąś małą wsią. Upierdliwe stały się z czasem te ciągłe pagórki - wjazd i zjazd, wjazd i zjazd z czego zjazdó było jakby mniej. Ale nie przeszkadzało nam to w łykaniu kolejnych kilometrów kierując się drogą wojewódzką 417 a później 416 aż do Głogówka. Tam zrobiwszy zakupy po 21 kręcimy się po okolicznych atrakcjach i oglądamy z zewnątrz.

Miasteczko ładne z zamkiem i klasztorem ale foty słabe wychodzą więc jedziemy na nocleg i tak tuż przed 22 meldujemy się gospodyni i otwieramy upragnione bro-schładzacze.

Kreska z Endo

  • DST 13.22km
  • Czas 00:31
  • VAVG 25.59km/h
  • VMAX 44.80km/h
  • Sprzęt "Biała Strzała"
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD 092

Piątek, 28 sierpnia 2015 · dodano: 28.08.2015 | Komentarze 0

Kategoria drugi napęd, praca


  • DST 57.40km
  • Czas 02:50
  • VAVG 20.26km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Sprzęt "Biała Strzała"
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

DOPD 091

Czwartek, 27 sierpnia 2015 · dodano: 27.08.2015 | Komentarze 0

Dzisiejszy wpis połączony z wczorajszym przed racowym spontanicznym spotkaniem Cyklozy...

We wtorek dowiaduję się o nadzwyczajnym zgromadzeniu które to miało na celu ustalenie kilku ważnycn spraw na najbliższy czas.
Tak też w środę przed 16 zajeżdzam pod fontannę gdzie w jednym czasie pojawiam się z Adamem. Następnie z różnych stron pojawiają się następni  - stawiając się w większościowym klubowym gronie. Ustalamy miejscówkę na obrady w Parku Śląskim obok wejścia do ZOO i tam uliczkami Katowic i Siemianowic jedziemy. Zasiadamy na trawce i obgadujemy najbliższe imprezy oraz plany wyjazdowe. Czas zlatuje bardzo miło i przyjemnie lecz nastaje pora się zbierać. Limit urywa się zaraz po wyjeździe z parku, następnie Kot koło Silesii i tak pozostali pedałowali dzielnicami Katowic do Sosnowca. Na szlaku obok Magnetti oddzielamy się z Darkiem i Andrzejem od "gorolskiej" grupy i jedziemy przez Modrzejów do domu. 

Po szybkiej kolacji wybywam na przymusowe niespanie, czyli nocka w pracy...

  • DST 13.20km
  • Czas 00:34
  • VAVG 23.29km/h
  • VMAX 40.30km/h
  • Sprzęt "Biała Strzała"
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD 090

Środa, 26 sierpnia 2015 · dodano: 26.08.2015 | Komentarze 0

Kategoria drugi napęd, praca


  • DST 13.15km
  • Czas 00:34
  • VAVG 23.21km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Sprzęt "Biała Strzała"
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD 089

Wtorek, 25 sierpnia 2015 · dodano: 25.08.2015 | Komentarze 0

Kategoria drugi napęd, praca


  • DST 13.15km
  • Czas 00:36
  • VAVG 21.92km/h
  • VMAX 41.20km/h
  • Sprzęt "Biała Strzała"
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD 088

Poniedziałek, 24 sierpnia 2015 · dodano: 24.08.2015 | Komentarze 0

Kategoria drugi napęd, praca


  • DST 146.48km
  • Czas 07:22
  • VAVG 19.88km/h
  • VMAX 44.20km/h
  • Sprzęt "Biała Strzała"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wisła i okoliczne górki

Sobota, 22 sierpnia 2015 · dodano: 23.08.2015 | Komentarze 0

Link do trasy z Endo

Dzisiejszy dzień zaplanowany był na jazdach po trasach opisanych na stronie. Wybrane miałem dwie - numer 1 i numer 3. Miałem jechać z Markiem ale w piątek się wyłamał i zdeterminowany do wyjazdu w sobotę o 6:45 ruszam w stronę katowickiego dworca aby dostać się sprawnie do celu. We Wiśle melduje się o 9:50 i od razu udaję się w kierunku skoczni Małysza.


Następnie opisaną trasą jadę do parkingu przy Kolei Linowej Cieńków i za nim skręcam w prawo gdzie pieszym niebieskim wspinam się na górę. Droga wyłożona płytami ale momentami było tak stromo (albo z racji jazdy samemu był brak odpowiedniej motywacji) że uskuteczniałem po krótce wypych rowerka. Po dotarciu na górę postanawiam odwiedzić jeszcze magiczne drzewo na Cieńkowie.


Dlatego z Cieńkowa Niżnego skręcam w lewo i żółtym szlakiem jadę jak się okazuje zamiast 300m ze 3km i dojechałem aż do Cieńków Wyszni.


Tam postanawiam zjechać w dół do jeziora Czerniańskiego. Wybieram pierwszą lepszą drogę w dół prowadzącą z jakiejś chatki i tą leśną drogą momentami z kamieniami i lejami wypłukanymi po deszczach dojeżdzam spowrotem do Cieńkowa Niżnego. Skoro wiem już gdzie jestem to jadę w drugą stronę żółtym szlakiem pieszym gdzie przejeżdzam zjazd do jeziora i wyjeżdzam na tyłach skoczni Małysza.

I dalej tym szlkaiem docieram do drogi prowadząćej z Wisły do jeziora. Zjechałem trochę za daleko więc muszę nabrać znowu wysokości.

Tak to przejeżdzam obok jeziora następnie mijam Zamek Prezydencki i dalej drogą docieram do przełęczy Szarcula skąd po płaskim przejeżdzam na przełęcz Kubalonka.




Trzy tygodnie temu zdobywałem ją ze szwagrem od strony Wisła-Czarne i nie myślałem że tak szybko tu wrócę :) Z Kubalonki zboczem góry Głębiec i góry Koziniec zjeżdzam do Wisły. Po drodze były bardzo fajne rozgrzewające do czerwoności hamulce zjazdy.

Warte odnotowania jeszcze był fakt że na końcówce zjazdu musiałem zmienić trochę drogę gdyż zauważyłem jakieś dwieście metrów przed sobą wolno biegającego psiora wielkości mojego roweru. Nie wyglądał przyjacielsko dlatego - w tył zwrot i w pierwszą boczną w dół. 

Po zjechaniu do Wisła-Dziechcinka skąd rozpoczynałem pierwsze kółko zaczynam wspinaczkę opisanej trasy nr 1.

I tak jadąc wzdłóż rzeczki Dziechcinka odbijam w ul. Strażacką a później ul. Skalite wspinam się ku szczytowi. Po drodze znowu kilka razy wypycham rower oraz gdzieś po drodze robię przerwę popasową wśród ciszy i spokoju. Po dojechaniu na szczyt i obejrzeniu najnowszego krzesełkowego wyciągu we Wiśle jadę dalej zielonym/czerwonym szlakiem i docieram do skrzyżowaniu gdzie wybieram opcję szlakiem żółtym spacerowym i zjeźdzam do doliny Jawornika.


Na zjeżdzie zdażył się jeden incydent z koniem w zagrodzie. Koń wielki jak stodoła wystraszył się mojego hamowania na zjeździe parsknął i odbiegł kilka metrów niżej ciągle mnie obserwując. Musiałem przejechać obok niego aby kontynuować zjazd, a dzieliła nas tylko metrowej wysokości barierka drewniana. Powiedziałem: " raz kozie śmierć" i ruszyłem ile sił w nogach aby czym prędzej przejechać obok tego kolosa. Mijając go wydał jakiś straszny pyrskkk. Widocznie mu tam nie pasowałem i co chwilę zerkałem za sibie czy nie pędzi za mną. Na końcówce zjazdu był jeszcze tak stromy kamienisty spad że nie odważyłem się nim zjechać. Może gdybym miał inne opony ale przy tych bezpieczniej było rower sprowadzić kilkadziesiąt metrów w dół. Po zjechaniu do Jawornika dojeżdzam do głównej drogi i wybieram kierunek Ustroń. Po drodze natrafiam na dosłownie kilka kropelek deszczyku. Zajeżdzam na sprawdzoną miejscówkę w Ustroniu aby coś wrzucić w siebie. Posilony i krótkim odpoczynku w barze Kufelek równo o 15 ruszam w drogę powrotną. Miałem w planach wracać pociągiem ale jeszcze była młoda pora a i sił było dużo to uskuteczniłem powrót rowerowy. Zahaczam w Ustroniu jeszcze o rynek gdzie była jakaś imprezka i jadę Wiślaną Trasą Rowerową i wsiami aż do zapory na Goczałkowicach.

Tam chwila przerwy i oglądanie szkolenia jakiejś formacji i szybki przejazd do parku w Pszczynie gdzie przysiaduję na trawce z 20min i słucham koncertu zorganizowanego z okazji Dni tego miasta. Z tamtąd już prosta droga przez Jankowice i Bojszowy do Lędzin i do domu.

Fajnie sie jechało, udało też uniknąć się zmoczenia deszczem a i kilka atrakcji po drodze miałem. Już nie wspomnę o widoczkach...

  • DST 13.75km
  • Czas 00:35
  • VAVG 23.57km/h
  • VMAX 38.50km/h
  • Sprzęt "Biała Strzała"
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD 088

Piątek, 21 sierpnia 2015 · dodano: 21.08.2015 | Komentarze 0

dzisiaj pozwoliłem sobie na odrobinke szaleństwa i powrót uskuteczniłem częściowo lasami.
Kategoria drugi napęd, praca