Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi pablo84 z osady Mysłowice. Mam przejechane 55989.67 kilometrów, Kulam się 18.91 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 157.81km
  • Czas 07:04
  • VAVG 22.33km/h
  • VMAX 55.30km/h
  • Sprzęt "Biała Strzała"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Moszna, góra Św. Anny i Pławniowice

Niedziela, 30 sierpnia 2015 · dodano: 05.09.2015 | Komentarze 0

Wstajemy o 7:30 gdyż na 8:15 byliśmy umówieni z gospodynią że zejdzimy na śniadanie. Tak tym razem był nocleg wraz ze śniadaniem w cenie - zastajemy suto nakryty stół z czego nie dajemy rady przejeść wszystkiego. Przy okazji dowiadujemy sie o historii tego hoteliku. I po raz kolejny ktoś utwierdza mnie w przekonaniu, że warto mieć marzenia i pasje. i Do nich dążyć.

Ruszamy planowo o 9 i zaczynamy od sfocenia kościółu w Dzierżysłąwicach gdzie na wzór Jasnej Góry jest zasłaniany obraz jakiejś Maryjki. Później już jedziemy prosto w stronę zamku w Mosznej, który to był naszym głównym celem wyjazdu. Po 10 wjeżdzamy na teren parku i spędzamy tam dobrą godzinke podziwając i robiąc zdjęcia zamku i parku. Cisza i spokój oraz zieleń wokoło dlatego nie na darmo znajduje się tam Centrum Terapii Nerwic. 




Przychodzi moment ruszyć dalej w drogę. Jak się okazuje od tego momentu wiatr już nie chce współpracować już nie wspomnę o niemiłosiernie lejącym się żarze z nieba. Tak kręcimy z nogi na nogę przez Krapkowice (notabene miejsce które odwiedziłem w tamtym roku lecz dopiero zorientowałem się po dotarciu pod "zamek"). Później znanymi mi już drogami docieramy do Rozwadza skąd kierujemy się poprzez obrzeża Zdzieszowic w kierunku Góry Świętej Anny.

Przy podjeżdzie decydujemy z Markiem że każdy wjeżdza swoim tempem i spotykamy się na górze góry :) Tak też pojechałem przodem walcząc z pochyleniem, upałem i zaczynającym doskwierać głodem. Po dotarciu na szczyt Sankt Annaberg zbieramy potwierdzenie we furcie u franciszkanów i zjeżdzamy kawałek do poleconej przez prezesa restauracji "Pod Jeleniem". Dobre, nie drogie jedzenie lecz obsługa trochę jakby pierwszy dzień w pracy. 


Posileni i przeczekawszy największy skwar z nieba ruszamy ok 15 wpierw fajnym zjazdem w stronę Leśnicy a następnie długimi prostymi do Sławięcic. Już po drodze było widać że upał i wiatr dają się we znaki Markowi i doczołgując się momentami ze średnią 16-18km/h do Sławięcic decyduje się on na powrót pociągiem. Ja twardo nie ulegam pogodzie i jadę dalej. Marek udaje się po kilkunastominutowych poszukiwaniach połączenia kolejowego w stronę Kędzierzyna a ja planowo przez Ujazd w stronę Pławniowic. Jeszcze na granicy telenarada z prezesem jaką drogą najłatwiej dostać się do Pałacu nad jeziorem Pławniowickim i jadę swoim tempem osiągając ok 17:40 cel. Spokojnie objeżdzam sobie jakże ładny pałac dookoła robiąc to tu to tam jakieś zdjęcie.

W tym roku drugi raz jestem w tym miejscu i podoba mi się nawet bardziej niż za pierwszym razem. Czas ruszać, więc  po 18 kieruję się już na czuja - bo w okolicach Ujazdu skończył się zasięg posiadanych map - w kierunku Gliwic które to przelatuję chyba trochę zakręciwszy się w kierunku Zabrza. Pod stadionem Górnika robię sobie przerwę na regenerację sił wykorzystując już resztki zapasów. Następnie kieruję się w stronę Rudy Śląskiej jadąc za znakami i udaje się kawałek przejechać Średnicówką. Na wjeździe na nią nie było żadnych zakazów dopiero później jadąc już równoległymi ulicami okazało się że takowe są. Potem już prosto przez Świętochłowice, Chorzów i Katowice docieram do domu. Średnia na powrocie zadowalająca bo od rozdzielenia się z Markiem oscylowała około 27km/h. Generalnie dzień był bardzo fajny szkoda tylko że kolega wymiękł po niespełna 90km jazdy. Pewnie dały mu też popalić pagórki na dojeździe na nocleg w dniu wcześniejszym. Bo tempo było niemałe :)

Kreska z Endo



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!